NFL
Iga Świątek w trybie niszczycielskim! Czekała na ten dzień trzy lata
Na ten dzień Iga Świątek czekała od trzech lat! W środę Polka wygrała z Emmą Navarro 6:1, 6:2 i awansowała do drugiego w karierze półfinału Australian Open. O ile w pierwszym secie wiceliderka rankingu WTA zdeklasowała rywalkę, o tyle w drugim heroicznie walcząca Amerykanka nieco zbliżyła się poziomem do naszej tenisistki. O finał Świątek zmierzy się z kolejną Amerykanką Madison Keys
Eksperci nie docenili Igi Świątek. “Nie jest w ścisłym gronie faworytek”
— Iga Świątek? W tym roku nie jest w ścisłym gronie faworytek — przekonywało wielu ekspertów przed rozpoczęciem tegorocznego Australian Open. Ich opinia nie była bezpodstawna. Długa przerwa w grze, zmiana trenera, afera dopingowa, to wszystko mogło mieć wpływ na początek sezonu Polki.
Jako główne kandydatki do tytułu typowano Coco Gauff i Arynę Sabalenkę. Amerykankę z turnieju wyrzuciła Paula Badosa, która w półfinale zagra właśnie z Białorusinką.
W dolnej części drabinki w półfinale jako pierwsza zameldowała się Madison Keys. Amerykanka czekała tam na Emmę Navarro albo na Świątek. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że Keys wolałaby uniknąć wiceliderki rankingu WTA.
Polka w Melbourne po prostu zachwyca formą. Z każdym meczem coraz bardziej się rozkręca, o czym świadczyć może choćby czas spędzony przez nią na korcie.
Do ćwierćfinału średnio mecz rozgrywała 67,5 minuty.
Navarro? 153,5 minuty.
Amerykanka w czterech poprzednich rundach we wszystkich spotkaniach zwycięstwa musiała przeciwniczkom wydzierać w trzysetowych maratonach.
Waleczna córka miliardera. Niczego nie dał jej za darmo