NFL
Wystarczył jeden impuls, by rzucił się z siekierą na kobietę. „To była ostra psychoza” – mówi biegły psychiatra

Ekspert nie ma wątpliwości. Mieszko R. nie odpowie za zbrodnię. Zwraca uwagę na jeden szczegół
Bulwersująca zbrodnia na Uniwersytecie Warszawskim nawet dla ekspertów jest czymś, co nie mieści się w żadnych ramach. Biegły z wieloletnim stażem mówi, że nie spotkał się do tej pory z podobnym przypadkiem. — To była ostra psychoza — ocenia w rozmowie z “Faktem” Jerzy Pobocha, psychiatra wydający opinie przy największych przestępstwach w Polsce.
Mieszko R. uchodził za odludka, zamkniętego w sobie. Nie imprezował, nie przyjmował gości. Typowy samotnik — oceniają sąsiedzi i koledzy studenta III roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Nagle jakby wstąpił w niego szatan. Zaatakował siekierą bezbronną kobietę, mordując ją w potworny sposób, a później na oczach dziesiątek ludzi bezcześcił jej ciało. Jak udało nam się dowiedzieć, 22-latek nigdy nie leczył się psychiatrycznie, a w ciągu ostatniego roku nie wypisano na jego nazwisko nawet jednej recepty.
Małgorzata D. († 53 l.), którą zaatakował w Auditorium Maximum UW była przypadkową ofiarą. — Najprawdopodobniej bezpośrednim impulsem do ataku było tylko to, że kobieta nie chciała go wpuścić do środka, bo już zamykała budynek. I to wystarczyło — ocenia Jerzy Pobocha, który od lat 70. jest biegłym sądowym z psychiatrii. — Nie mam wątpliwości, że w tym przypadku mamy do czynienia z ostrą psychozą — dodaje i uważa, że 22-latek zostanie uznany za niepoczytalnego i nigdy nie zasiądzie na ławie oskarżonych, tylko trafi do szpitala psychiatrycznego.
— Na ten obraz składa się kilka czynników. Sprawca nie planował tej zbrodni, nie próbował się ukrywać, a wręcz przeciwnie dokonał jej na oczach wielu świadków, narażając się na natychmiastowe zatrzymanie, rzucił się na zwłoki, czego nie robią nawet najgorsi zwyrodnialcy — wymienia psychiatra. — Jest możliwe, że do tej pory nie było w przypadku tego człowieka żadnych sygnałów świadczących o chorobie — dodaje.
Biegły psychiatra ocenia działanie zabójcy z Uniwersytetu Warszawskiego
Biegły wskazuje, że w przypadku Mieszka R. możemy mieć do czynienia z upojeniem patologicznym. — W tym przypadku wystarczy nawet niewielka ilość jakichś dopalaczy, narkotyków, czy alkoholu, by wyzwolić tak silną psychozę. Może się zdarzyć, że później nawet tych substancji nie da się wykryć — wyjaśnia Jerzy Pobocha. — Znamienne jest również to, że sprawcy wydawało się, że jest drapieżnikiem, że wcielił się w wilka — dodaje.