Jakie to przykre

Ojciec Tomka Jakubiaka zgotował mu piekło. Cierpiała cała rodzina. Wypłynęły przykre fakty

Tajemnice rodzinne i śmierć po cięzkiej walce z horobą. Życie Tomasza Jakubiaka naznaczone było trudnymi relacjami, a teraz jego własna historia dobiegła końca. Jak wyglądała jego relacja z ojcem?

Tomasz Jakubiak przegrał walkę z chorobą
Telewizja straciła jedną ze swoich najbardziej charyzmatycznych osobowości – Tomasza Jakubiaka, cenionego nie tylko za kulinarny talent, ale i za ujmującą prezencję na ekranie. Programy kulinarne z jego udziałem na antenie TVN gromadziły liczną publiczność, która doceniała jego swobodę, poczucie humoru i autentyczne ciepło. Dzięki tym cechom zaskarbił sobie sympatię wielu widzów.

Jednak miniony rok przyniósł dla Tomasza i jego bliskich wstrząsającą wiadomość. Po serii badań lekarze postawili diagnozę – rak jelita i dwunastnicy, co wywróciło jego dotychczasowe życie do góry nogami. Mimo tak ciężkiego doświadczenia, Tomasz z niezwykłą siłą woli podjął walkę z chorobą, która towarzyszyła mu w ostatnich miesiącach.

W tym trudnym czasie nie tylko się nie poddał, lecz także emanował odwagą i godnością, stając się oparciem dla innych, którzy podobnie zmagali się z nowotworem. Jego postawa w obliczu śmiertelnej choroby stanowi inspirujące świadectwo hartu ducha i pozostaje w pamięci tych, którzy go znali i podziwiali.
Narodziny gwiazdy w cieniu choroby alkoholowej
Dziecięce lata Tomasza Jakubiaka naznaczone były ciężarem rodzinnych zmagań. Ojciec, walczący z nałogiem alkoholowym, odbierał z ich domu poczucie stabilności i harmonii. W licznych rozmowach kucharz wspominał destrukcyjny wpływ alkoholu na więzi rodzinne, jednocześnie pielęgnując w sercu pragnienie zgody.

Tata był alkoholikiem, a ja nie rozumiałem, że to nie jest jego wybór, tylko choroba. Nie mogłem mu wybaczyć, że ciągnie na dno nie tylko siebie samego, ale też bliskich – moją mamę, siostrę – wyznał w wywiadzie.

Po wielu latach noszenia tego bagażu doświadczeń, Jakubiak zdobył się na odważny gest w stronę przeszłości. Planował spotkanie z ojcem, zabierając ze sobą syna, w nadziei na symboliczne zamknięcie bolesnego rozdziału i zademonstrowanie siły przebaczenia. Niespodziewany bieg wydarzeń sprawił jednak, że ta szansa na pojednanie nigdy nie nadeszła – ojciec zmarł przed jego przyjazdem.

Gdy w końcu zrozumiałem, że on jest po prostu chorym człowiekiem, pojechałem do niego z Bąblem. Niestety, nie zdążyłem. Odszedł pięć minut przed naszym przyjazdem.

Zanim doszło do myśli o pojednaniu, rodzina przeszła przez lata walki z chorobą ojca