NFL
Oto konsekwencje spadku w Lidze Narodów. Kadra wyjeżdża z Warszawy
Chociaż Liga Narodów nie ma statusu wielkiego i ważnego turnieju, a wprowadzono ją, by zastąpić mecze towarzyskie, to jednak polska piłka bez obecności w dywizji A trochę straci. Straci finansowo i kibicowsko, choć w najbliższym czasie mogą ucieszyć się akurat fani spoza Warszawy.
Po porażce ze Szkocją (1:2) Polska pożegnała się z dywizją A Ligi Narodów (LN). Pożegnała się, co najmniej na 4 lata. To wynika ze specyfiki tych rozgrywek. Turniej rozgrywany jest co 2 lata, więc jeśli przy najbliższej okazji uda nam się awansować do najwyższej dywizji, to zagramy w niej dopiero w sezonie 2028/29. Co będzie działo się do tego czasu? Wiele wskazuje na to, że będzie biedniej i inaczej i to na kilku płaszczyznach.
Nowa umowa na Narodowy i miliony na biletach
Portugalia, Holandia, Chorwacja, takich rywali i światowych gwiazd futbolu, które ostatnio przyciągały na mecze do Polski komplety kibiców, na razie nie będzie, a przynajmniej nie z taką częstotliwością i nie w Lidze Narodów. Będzie ktoś pokroju Macedonii Północnej, Armenii, czy Islandii. Kto konkretniej? To wyjaśni się po barażach planowanych w marcu. Skoro w dywizji B będą mniej atrakcyjni rywale, to też mniejsze zainteresowanie będą budziły mecze kadry. Na te ostatnie waliły tłumy. Cristiano Ronaldo i Luka Modrić, ale też starcie o stawkę ze Szkocją mimo mroźnej pogody, ściągnęły na PGE Narodowy odpowiednio 57, 56 i 55 tys. widzów. Dla porównania ostatnie spotkanie towarzyskie z Turcją czy Ukrainą oglądało około 47 tysięcy osób. Ceny wejściówek na te mecze były takie same. W finansach PZPN, to duża różnica. Każde 6 tysięcy widzów w jedną czy drugą stronę na meczu to wpływy z biletów na poziomie 1 mln złotych! Jak łatwo zauważyć, starcie z Portugalią przyniosło federacji o niemal 2 mln złotych więcej z samych tylko wejściówek niż spotkanie z Ukrainą.