NFL
Renata Keller od lat walczy o zadośćuczynienie po stracie syna w wybuchu kamienicy. Czy wreszcie otrzyma wsparcie, na które czeka?

Ponad siedem lat minęło od tragicznego dnia, w którym Renata Keller z Poznania straciła syna Daniela. Mężczyzna był jedną ze śmiertelnych ofiar wybuchu kamienicy na Dębcu, spowodowanego przez szaleńca Tomasza J, który najpierw zabił żonę, a potem odkręcił gaz, by zatuszować zbrodnię. Kobieta od blisko dekady zmaga się z ogromną tęsknotą za synem. Dodatkowo musi toczyć batalię o należne jej w ramach zadośćuczynienia pieniądze.
W walce wspiera ją córka Dalida, która też bardzo mocno przeżyła śmierć brata. Kobiety przez lata starały się o zadośćuczynienie od sprawcy tragedii. Problem w tym, że odsiadujący dożywocie Tomasz J. nie jest w stanie tych pieniędzy zapłacić. Renata Keller od początku ma tego świadomość. — Dostał wysoki wyrok, ale to mi syna nie zwróci. Społeczeństwo utrzymuje tego człowieka w więzieniu z naszych kieszeni, a ja mam pieniądze zasądzone teoretycznie. On nigdy ich nie zapłaci. One nie sprawią, że mój ukochany syn znów będzie koło nas, ale ułatwiłyby nam codzienne życie — mówi w rozmowie z “Faktem” matka zmarłego tragicznie Daniela.
Poznań. Matka zmarłego w wybuchu kamienicy na Dębcu nie dostała zadośćuczynienia
“Fakt” już kiedyś zajmował się sprawą pani Renaty, bo ta ciągnie się od lat. Kiedy ona i jej córka myślały, że wreszcie batalia się zakończyła, bezskutecznie czekały na wypłatę pieniędzy. Po kilku latach walki kobieta dostała od sądu II instancji kompensatę od państwa w wysokości 9 tys. zł. Nie jest to zadośćuczynienie, ale zarazem to kwota, która w domowym budżecie pani Renaty i jej córki Dalidy znaczyłaby sporo. Tyle że nie wpłynęła na ich konto. Mimo że prawnik złożył wniosek o wypłatę, nie przyszła żadna odpowiedź. Ostatecznie mecenas zdecydował się w poniedziałek 12 maja zaadresować pismo do prezes sądu. Jest szansa, że to wreszcie przyniesie skutek.