NFL
Skandal na komisji ds. wiz! Posłowie PiS alarmują: To nie jest raport komisji. To materia, którą ktoś przed chwilą położył nam na biurku
Marek Sowa postanowił przedstawić projekt raportu końcowego komisji śledczej ds. wiz. Decyzja przewodniczącego komisji spotkała się z mocną krytyką posłów Prawa i Sprawiedliwości. „Uważam, że styl, w którym pan to robi, jest stylem żenującym” – powiedział Piotr Kaleta
Komisja Śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań, a także występowania nadużyć, zaniedbań i zaniechań w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej pracowała od lutego bieżącego roku.
Przewodniczący komisji Marek Sowa postanowił zaprezentować projekt końcowego raportu. Dokumenty, jak twierdzi Piotr Kaleta, na biurka posłów opozycji, którzy zasiadają w komisji, trafiły dopiero chwilę wcześniej.
To nie jest raport komisji, to raport pana. To jest materia, która ktoś przed chwilą położył nam na biurku, z którą nie mogliśmy się zapoznać. Nie mieliśmy okazji jej przeczytać. Dlatego nasza dzisiejsza rozmowa jest bezcelowa. (…) Uważam, że styl, w którym pan to robi, jest stylem żenującym. (…) Chciałbym pana zapytać, dlaczego projekt tego raportu dostajemy dopiero teraz? Kiedy on powstał, kiedy został zakończony?
– pytał Kaleta.
W odpowiedzi Sowa mówił o „ustawowym obowiązku”.
Te kwestie reguluje ustawa o sejmowej komisji śledczej. (…) Wykonuję ustawowy obowiązek, który leży na przewodniczącym. (…) Dyskusja odbędzie się w innym terminie
– stwierdził.
Następnie głos zabrał Daniel Milewski z PiS.
Jeśli mogło to hulać po krakowskich dziennikarzach, to tym bardziej na różnych etapach powstawania mogliśmy być z tym zapoznawani. Nie wiem, dlaczego dziennikarze z pańskiego okręgu mają być bardziej uprzywilejowani niż posłowie, którzy biorą udział w pracach tej komisji. I tak samo nie rozumiem, dlaczego nie można było wysłać nam tego raportu przed weekendem. Chyba, że jest tak, że rzeczywiście był na kolanie dokończony kilkanaście minut temu, w co wątpię. Znając pana przewodniczącego jestem głęboko przekonany, że tak nie było. Jestem głęboko przekonany, że kiedy on hulał po krakowskich dziennikarzach, to wówczas był już raportem gotowym. Można już było go nam przesłać wcześniej