NFL
Uwielbiany poeta oświadczył się Basi po zaledwie czterech dniach znajomości. Jego mama była przeciwna temu związkowi. On mówił: „Mamo, ja muszę bardzo szybko przeżyć moje życie”. Gdy odchodziła, prosiła tylko o jedno…
Była miłością życia Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Nie zdążył poznać jej wielkiej tajemnicy. Odeszli w Powstaniu Warszawskim
Oboje uwielbiali poezję. Oboje zginęli w Powstaniu Warszawskim. Niestety oddzielnie. Krzysztof i Barbara Baczyńscy świata poza sobą nie widzieli. I byli dowodem na to, że nawet w czasach zagłady można spotkać miłość życia. Oto ich poruszająca, niezwykle smutna historia…
Młodzi, piękni, mający przed sobą całe życie. Ale długotrwałe szczęście i spełnienie nie były im dane… Barbara i Krzysztof Kamil Baczyńscy zginęli w Powstaniu Warszawskim, każde w inny dzień, rozdzieleni. On już na początku, czwartego sierpnia przy Placu Teatralnym. Ona była wolontariuszką szpitala przy ulicy Mariańskiej i w czasie nalotu 24 sierpnia trafił ją w głowę kawałek szkła. Choć początkowo rana nie wydawała się groźna okazało się, że został uszkodzony mózg. Co prawda przeprowadzono operację, ale prowizoryczną, w warunkach polowych, więc nic nie dała. Barbara zmarła 1 września 1944 roku.
Krzysztof Kamil Baczyński: jak poznał ukochaną?
Przez tydzień majaczyła, traciła i odzyskiwała przytomność, trzymała w ręku tomik wierszy męża, krzyczała, żeby jej nie ratować, że chce być z nim. Książka otwarta była na jego wierszu „Wiatr”: „Wołam cię, obcy człowieku, co kości odkopiesz białe: Kiedy wystygną już boje, szkielet mój będzie miał w ręku sztandar ojczyzny mojej”. Jej matka mówiła, że Basia była w ciąży, szukała Krzysztofa również dlatego, żeby powiedzieć mu o tym, dać nadzieję. Być może chciała poprosić, żeby odłożył karabin. Wszyscy, nawet jego dowódca w batalionie „Zośka” mówili mu, że jest słaby w boju. Prosili, żeby nie walczył z bronią w ręku, ale on nie chciał o tym słyszeć. Tylko żona go w tej walce wspierała, wiedziała, jakie to dla niego ważne. Potem, już w trakcie powstania pytała o męża, ale nikt nie śmiał jej powiedzieć, że zginął…
Poznali się w grudniu 1941 roku na konspiracyjnym wieczorku literackim. Barbara podeszła do Krzysztofa, chciała porozmawiać o jego wierszu „Szklany obłok”, który krążył w przepisanych kopiach. Baczyński podobał się dziewczynom. Był niewysoki, ale „zgrabny, wrażliwy i nad wiek poważny”. Basia był szczupła, drobna, miała lekko skośne oczy, brązowe włosy. Zachwycił się nią od razu, studiowała polonistykę, pisała wiersze, znała się na literaturze. Miała własne zdanie. Czuł, że mają dobry kontakt, rozumieją się.
Jeszcze tego samego wieczoru powiedział mamie, że spotkał kobietę swojego życia. Oświadczył się po czterech dniach, w imieniny Barbary i został przyjęty. Jego mama Stefania Baczyńska była wściekła, prosiła go, by zostawił decyzję o ślubie na bardziej normalne czasy. On mówił: „Mamo, ja muszę bardzo szybko przeżyć moje życie”. Wtedy słyszał, że popełnia mezalians. Stefania Baczyńska była zazdrosna o miłość syna i o wiersze pisane dla innej kobiety. O Barbarze mówiła pogardliwie „drukarzówna”.